środa, 22 marca 2017

Osadnicy: Narodziny imperium

Brutalne barbarzyńskie napaści czy droga dyplomacji? Potęga złota czy moc samurajów? Którą z nacji podbijesz świat? Sprawdź się w proponowanej przez nas dziś grze karcianej Osadnicy: Narodziny imperium, stworzonej przez autora takich hitów jak Robinson Crusoe czy 51. Stan.

W Osadników możemy grać w 1-4 osoby. Dla mnie rozgrywka lepiej się sprawdza przy większej liczbie osób, ponieważ podczas ruchów innych graczy każdy ma czas na przeczytanie kart i zastanowienie się nad swoimi ruchami, a dzięki temu tury przebiegają płynniej. Najgorzej ma osoba, która pierwsza spasuje, bo można czasem przesiedzieć bezczynnie kilka ładnych minut, nim ostatni gracz wyczerpie swoje możliwości akcji.

Rozgrywka w Osadnikach to 5 rund przebiegających w 4 fazach, gdzie gracze wykonują swoje akcje naprzemiennie w kolejności zgodnej z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Na początku dobieramy karty – po 1 z indywidualnej talii nacji i po dwie z talii wspólnej. Robimy to w dość nietypowy sposób, ponieważ najpierw odkrywamy karty w liczbie równej liczbie graczy + 1 karta i po kolei dobieramy po jednej ostatnią odrzucając. Następnie powtarzamy czynność, tylko że dobieranie rozpoczyna tym razem ostatni gracz. Po tej tzw. „fazie wypatrywania” przechodzimy do fazy produkcji. Każda nacja produkuje swoje podstawowe dobra opisane na planszy frakcji. Poza tym dobieramy surowce z wybudowanych kart oraz podpisanych umów. Po tej fazie przechodzimy do sedna, czyli wykonywania akcji.

Głównym zadaniem w Osadnikach jest stworzenie największego zwycięskiego imperium. W tym celu, dzięki zdobytym surowcom, stawiamy budowle reprezentowane przez karty. Mogą to być budynki frakcyjne, które układamy po lewej stronie naszej planszy głównej lub ogólne, układane po prawej. Różnica jest taka, że budynki ogólne mogą być plądrowane przez przeciwników i dają mniej punktów. Aby splądrować lokację przeciwnika musimy poświęcić na to dwa miecze. Dostajemy wtedy nagrodę określoną przez kartę, a przeciwnik otrzymuje jedno drewno, (choć Marcin twierdzi, że po plądrowaniu nie powinno pozostać nic poza kamieniami ;-) ). Taka splądrowana budowla pozostaje w naszym imperium jako ruiny i możemy ją wykorzystać w późniejszym czasie jako podwaliny do budowy lokacji, w której koszcie widnieje „domek”, czyli inna budowla. Możemy też plądrować własne karty z ręki poświęcając tylko 1 miecz. Kart nacji nie plądrujemy, ale za cenę 1 jabłka możemy podpisać umowę na surowiec, który będziemy otrzymywać z tej karty w fazie produkcji. Odwracamy taką kartę „do góry nogami” i wsuwamy nasz kontrakt pod planszę frakcji. Jak więc widzicie każdą kartę możemy wykorzystać na 3 sposoby, zatem podejmowania decyzji w tej grze jest naprawdę sporo.

Budowane lokacje mogą mieć jedną z trzech charakterystyk: produkcja, cecha, akcja. Lokacja produkcyjna daje nam surowce w fazie produkcji. Kart z cechami trzeba dobrze pilnować w trakcie rozgrywki, ponieważ dają one bonusy np. za budowanie lokacji w wybranym kolorze lub plądrowanie. Natomiast karty akcji możemy wykorzystywać w trakcie fazy akcji, np. poświęcając surowce za punkty zwycięstwa. Zawsze też możemy w ramach swojej akcji wymienić dwóch pracowników na dowolny surowiec lub dodatkową kartę.

Smaczku całej rozgrywce dodają oczywiście specyficzne cechy każdej z nacji. Grając różnymi frakcjami jesteśmy po trosze zmuszeni do stosowania odpowiednich taktyk, ponieważ karty frakcyjne będą wymagały innych surowców do ich budowy. Poza tym np. Japończykom można plądrować wszystkie lokacje, dlatego tak ważna jest u nich obrona i wystawianie samurajów do ochrony cennych kart. Samuraj na lokacji powoduje konieczność wydania aż 3 mieczy na splądrowanie jej.

Dla mnie Osadnicy to bardzo dobra gra. Porządnie wydana, z trwałymi drewnianymi elementami reprezentującymi surowce oraz mnóstwem kart, jest warta swojej ceny. W podstawowym wydaniu mamy 4 nacje i zajmie Wam sporo czasu nim je ogracie i się nimi znudzicie. Ale i na to jest rozwiązanie, ponieważ są dodatki z kolejnymi imperiami lub zestawami kart. Swoją drogą – nie mogę się doczekać kiedy którymś z nich zagram :-D Nie mamy tu dużej interakcji, ponieważ plądrowanie lokacji przeciwników jest drogie, ale może ono popsuć nam szyki i powoduje duże emocje, szczególnie, gdy gra się przeciwko barbarzyńcom. Najważniejsze jest tu jednak skupienie się na swoich kartach i maksymalne wykorzystanie ich do zdobywania punktów zwycięstwa, poprzez łączenie różnych kombinacji kart.

I jeszcze tutaj dwa słowa odnośnie 51. Stanu. W swej mechanice jest to praktycznie identyczna gra z Osadnikami. Po prostu 51. Stan przenosi Was do zupełnie innego świata fabuły. Ja wybieram Osadników, gdyż starożytne nacje bardziej do mnie przemawiają niż futurystyczni Mutanci czy Appalachianie ;-) Tak czy siak obie gry są bardzo dobre, dlatego polecam dopasowanie jednej z nich do siebie i koniecznie zagranie w tę strategiczną karciankę.

3 starożytne hieroglify Marcina:

Światowy hit Pana Ignacego Trzewiczka i jego Portalu. Jak mówi jej autor gra powstała na podstawie 51. Stanu z wykorzystaniem cywilizacji z gry Settlers, a natchnieniem do jej stworzenia była rodzina, z którą nie mógł grać w pierwowzór z uwagi na jego specyficzny klimat. Wykonanie gry jest na dobrym poziomie i jak wspomniała Aga nie szkoda nawet złotówki na ten zakup :-) Zbalansowanie frakcji jest często komentowane przez graczy, ale w tej kwestii zgadzam się z autorem – trzeba dużo pograć każdą nacją, żeby się ich nauczyć i poznać najlepsze strategie oraz taktyki na danych przeciwników. Gdy już rozpracujecie podstawkę macie do kupienia już wydane 2 duże dodatki oraz 2 małe zestawy wzbogacające istniejące rasy. Polecamy średnio zaawansowanym graczom, bo naprawdę warto zagrać :D

(O)cena: 5 / 110 zł (dodatki 65 zł)

2 komentarze:

  1. Zagram. Pójdę drogą dyplomacji. Choć z obserwacji widać, że barbarzyństwo bardzo często prowadzi do sukcesu. Jednak trzeba próbować po dobroci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz grałam nacją Barbarzyńców, chyba najbardziej hardkorową...dlatego udało mi się wygrać. :D Ale gra bardzo ciekawa. Wykonana bardzo fajnie, dużo elementów. Natomiast na kartach mogłyby być większe napisy, ale to tylko moja osobista uwaga. Za duża cena.

    OdpowiedzUsuń